Na zakończenie lata (tylko na blogu oczywiście!) chciałem pokazać kolekcję polskiego projektanta Jacka Kłosińskiego - Hyakinth wiosna/lato 2011. Parę tygodni temu poprosiłem Jacka o przesłanie kilku zdjęć oraz paru słów komentarza dotyczącego jego kolekcji, inspiracji i planów na przyszłość. Polecam!
"Podczas przygotowywania tej kolekcji odkryłem, że jestem w stanie dużo bardziej efektywnie wyrazić myśli, historie i nastroje przez ubranie niż kiedykolwiek wcześniej przez sztukę. Do projektowania mody męskiej zmotywowało mnie wyzwanie polegające na konieczności pokonywania jej barier. W przeciwieństwie do mody damskiej, męska jest bardzo zakorzeniona w tradycji, gdzie jasno określono, co jest właściwe dla mężczyzny. Moje prace są w znacznym stopniu oparte na napięciu powstałym w wyniku badań tych ograniczeń. Dobrym przykładem jest marynarka, klasyczne męskie ubranie, ale zrealizowana z tkaniny z autorskim drukiem wykonanym cyfrowo. Druk jest abstrakcyjną interpretacją przestrzeni kosmicznej, stromych irlandzkich klifów i lodowców. Obrazy nadają materiałom niepokojącej głębi, ich kompozycja powoduje optyczną destrukcję klasycznego kroju marynarki.
W kolekcji użyłem głównie naturalnej bawełny w różnych wydaniach: bawełniany dżersej, satyno-bawełna, batyst i bardzo cienki twill. Tkaniny uszlachetniałem poprzez spieranie wywabem, chlorem i kwasem, co dało niezwykle subtelny efekt wprowadzający światło. Skoncentrowałem się także na wewnętrznej stronie ubrań, zadbałem o kontrastowe karczki, stójki w skośne prążki i kolorowe lamówki. Odkrywam piękno w rzeczach niedoskonałych, zniszczonych od których ludzie zazwyczaj odwracają wzrok. To właśnie defekty otoczenia zainspirowały mnie do ręcznego farbowania dzianin, gdzie udowodniłem jak wiele wysublimowania i szyku mają w sobie na pozór zniszczone, przetarte ubrania.
Kolorystykę kolekcji zaczerpnąłem z zeskanowanych klatek filmu fotograficznego. Wiosną 2009 roku odwiedziłem koleżankę mieszkającą w Irlandii. Zabrałem ze sobą analogowy aparat, którym uwieczniłem mglistą atmosferę i niesamowitą przestrzeń Moherowych Klifów. To doświadczenie dało mi całą paletę wyblakłych kolorów, gotowych do użycia."
*imię Jacek pochodzi od greckiego Hyakinthos, stąd nazwa kolekcji
W kolekcji użyłem głównie naturalnej bawełny w różnych wydaniach: bawełniany dżersej, satyno-bawełna, batyst i bardzo cienki twill. Tkaniny uszlachetniałem poprzez spieranie wywabem, chlorem i kwasem, co dało niezwykle subtelny efekt wprowadzający światło. Skoncentrowałem się także na wewnętrznej stronie ubrań, zadbałem o kontrastowe karczki, stójki w skośne prążki i kolorowe lamówki. Odkrywam piękno w rzeczach niedoskonałych, zniszczonych od których ludzie zazwyczaj odwracają wzrok. To właśnie defekty otoczenia zainspirowały mnie do ręcznego farbowania dzianin, gdzie udowodniłem jak wiele wysublimowania i szyku mają w sobie na pozór zniszczone, przetarte ubrania.
Kolorystykę kolekcji zaczerpnąłem z zeskanowanych klatek filmu fotograficznego. Wiosną 2009 roku odwiedziłem koleżankę mieszkającą w Irlandii. Zabrałem ze sobą analogowy aparat, którym uwieczniłem mglistą atmosferę i niesamowitą przestrzeń Moherowych Klifów. To doświadczenie dało mi całą paletę wyblakłych kolorów, gotowych do użycia."
*imię Jacek pochodzi od greckiego Hyakinthos, stąd nazwa kolekcji
Zdjęcia: Łukasz Brześkiewicz
Tekst: Jacek Kłosiński
Źródło: hyakinth.com
0 komentarze:
Prześlij komentarz