Odchodząc od typowych kolekcji na tzw. wysoki połysk, gdzie przystojny do bólu Pan prezentuje doskonale skrojony garnitur, lekki sweterek czy wyjściowy but, czas na coś niestandardowego. Tym razem chciałem pokazać propozycję Zama Barretta wiosna/lato 2011, której daleko do sterylności zwyczajowych kolekcji.
Nowojorczyk jest odkryciem ostatnich miesięcy i absolutnie nie ma się czemu dziwić. Jego linia odzieży męskiej robi furorę dzięki wysokiej jakości krawiectwu oraz rzadko spotykanej awangardowej estetyce. Na szczególną uwagę (znowu) zasługują spodnie loose fit, które można określić jako wariacja projektanta na temat znanych u nas bryczesów, które genialnie komponują się zarówno z długimi szarymi płaszczami jak i skórzanymi kurtkami. Całość dopełniają ciężkie buty w stylu wojskowym, które wyglądają jakby niejedno już przeszły oraz rewelacyjna męska torba. Tkaniny wykorzystane przy tworzeniu kolekcji to wyłącznie naturalne włókna takie jak len, bawełna, jedwab i najwyższej jakości skóry. Warto wspomnieć o ciekawych inspiracjach projektanta, które czerpie m.in. z żydowskiej Tory czy dzieł Platona, stąd niektórzy określają jego styl jako "filozoficzny minimalizm" (tak proszę państwa, nadal piszemy o modzie).
Źródło: zambarrett.com
2 komentarze:
Hej!
Jak na mój gust, to trochę przekombinowane.
Określiłbym to jako:
minimalny maksymalizm
lub
maksymalny minimalizm
Jedyny, który skłonny byłbym zaakceptować to druga linia, pierwsze dwa z lewej (przód i tył).
pozdr.Vslv
To ja obstawiam chyba maksymalny minimalizm. Rząd 1 i 2 zdecydowanie najlepsze.
pozdr
Prześlij komentarz